Podczas listopadowego spotkania DKK (13.11) rozmawialiśmy o wyjątkowej, wznowionej niedawno książce Zofii Posmysz „Wakacje nad Adriatykiem”. To jedna z tych lektur, którą śmiało mogę nazwać literaturą wysokiej próby, która wywołuje wielowątkową dyskusję, sprawia, że pojawia się mnóstwo pytań, ale nie dostajemy jednoznacznych odpowiedzi, która porusza problemy natury etycznej, psychologicznej czy aksjologicznej. „Wakacje nad Adriatykiem” są powieścią opartą na doświadczeniach obozowych autorki. Nie tyle jednak skupia się ona na opisie życia w obozie i zbrodniczych praktykach, co jest raczej próbą ukazania poobozowej traumy i zrozumienia dramatycznych decyzji i zdarzeń, które wówczas niejednokrotnie przesadzały o czyimś życiu. Narratorka, nawet wypoczywając na nadmorskiej plaży, nie może się uwolnić się od traumatycznych wspomnień i wraca do historii jej relacji z dziewczyną nazwaną przez nią Ptaszką. Za sprawą tych postaci: narratorki-sekretarki i Ptaszki obserwujemy dwie odmienne postawy. Jedna bohaterka przystosowuje się do obozowych reguł i zależności i robi wszystko, by obie mogły przeżyć, druga nie potrafi i nie chce się w takiej rzeczywistości odnaleźć. W tej sytuacji jedna staje się dla drugiej oparciem. Dzięki zaradności i wsparciu narratorki Ptaszka może przeżyć kolejne dni w obozowym piekle. Ale też relacja z Ptaszką – skrzypaczką pochodzącą z inteligenckiego domu i wysoko ceniącą humanistyczne wartości – pozwala narratorce razem z współwięźniarką czynić rzeczywistość obozową znośniejszą poprzez przeistaczanie jej w świat literackiego eposu o Nibelungach i mityczne Bractwo Rycerzy Trupiej Czaszki.

Wakacje nad Adriatykiem” to pełen niedopowiedzeń majstersztyk literacki, który stawia czytelnika przed wieloma zagadnieniami i przywołuje mnóstwo intrygujących motywów i problemów, np. odpowiedzialności za drugiego człowieka, trudnej miłości Polki do żołnierza – Niemca (również świetnie ukazanej choćby w „Sońce” Karpowicza), związku lesbijskiego w obozie, znaczenia humanistycznych wartości w czasach, które są ich zaprzeczeniem, radzenia sobie z obozową traumą i szukania kontaktu z kimś, kto jest ją w stanie zrozumieć. Warto dodać, że Zofii Posmysz udało się też w sposób niesztampowy i intrygujący przedstawić drugoplanowe postacie, jak choćby Curd czy Leo, ale też takie jak Pani Doktor czy Starsza Bloku Dwudziestego Piątego, które w barbarzyńskiej machinie obozowej odnajdowały w sobie siłę, by walczyć o ludzkie życie. Były one powodem do wielu odniesień w trakcie naszych rozmów (dzięki p. Ani) do takich postaci jak Otto Moll (który brutalnie wprowadzał ofiary do komór gazowych lub podpalał je żywcem i znany był jako jeden z najgorszy z esesmanów w całym obozie, ale zdarzyło mu się okazać ludzki odruch i uratować przed zagazowaniem proszącego go o to więźnia), dyrygentka i wybitna skrzypaczka Alma Rosé, o której mowa w powieści, czy Otto Küsel – kapo, który wycieńczonym więźniom przydzielał lżejszą pracę i wielu z nich zawdzięczało mu przeżycie obozu.

„Wakacje nad Adriatykiem” to książka, którą wciąż, a może właśnie teraz warto czytać, zwłaszcza gdy coraz częściej przychodzi nam oglądać sceny przywodzące na myśl faszystowską, rasistowską ideologię skutkującą  zagładą milionów ludzi.

dkk dor. listopad